wtorek, 19 lutego 2019

Rodzinny biznes, ferie i choroby

Trochę mnie tu nie było. Ale tak to właśnie jest kiedy prowadzisz firmę z partnerem, do tego masz w domu dzieci, zaczynają się ferie a na dodatek w najlepsze trwa sezon zachorowań na grypę 😒
No i tak się złożyło - najmłodszy przyniósł ze żłobka jakąś infekcję, starszy zaczął ferie, a najstarszy rzucił po 13 latach pracę żeby poświęcić się rozwojowi naszej firmy...
Mieliśmy więc przez ostatnie dwa tygodnie w domu mieszankę wybuchową złożoną z nerwów, frustracji, smarkania, kichania i kaszlu przeplataną do tego nudą. Oj działo się działo.
Ale powoli wracamy do żywych, wrzucamy pełne obroty i działamy 😀

środa, 30 stycznia 2019

Kiedy musisz przywieźć na budowę denaturat



No i znowu ten alkohol...coś w tym jednak jest, że alkohol na budowie był i będzie. Ale tym razem użyty w dobrym celu. I na dodatek alkohol nie byle jaki bo denaturat.
Przychodzą takie momenty kiedy to szefowa musi przywieźć swoim pracownikom alkohol. Mocny, 70%. Bo z rana lekki mróz jeszcze trzyma i zaprawa zamarza. A co tam jakieś plastyfikatory, specjalne mieszanki za niewiadomo ile kasy. Wystarczy zwykły, fioletowy (lub nie, bo i przezroczyste sprzedają) napój o dużej zawartości alkoholu kosztujący zaledwie 2,99 zł za pół litra. I już!
Obiecuję, że kolejny post nie będzie już w ogóle dotyczył alkoholu, obiecuję...

piątek, 25 stycznia 2019

Jak to jest z tym majstrem?

Majster, brygadzista - jak zwał tak zwał. Wiadomo o kogo chodzi. Chodzi o człowieka, który będzie potrafił pokierować budową kiedy Ciebie na niej nie ma. Będzie potrafił tak zorganizować pracę sobie i pozostałym pracownikom, że wszystko będzie szło do przodu, że robota będzie zrobiona dobrze i w terminie. Będzie dbał aby nikomu nie zabrakło materiału, aby wszystko było zrobione zgodnie z projektem i sztuką budowlaną. Będzie tłumaczył a w razie konieczności będzie potrafił skarcić i kazać poprawić.
Myśleliśmy, że taki majster nam się trafił. Że jeden z naszych pracowników na majstra się nadaje i da sobie radę. Rzeczywiście na początku sprawiał wrażenie bardzo porządnego i poukładanego chłopa. Wiedział co i jak, co z czym, podsuwał pomysły na ułatwienie i przyśpieszenie, byliśmy z niego naprawdę zadowoleni. Mianowaliśmy go więc "majstrem" i wszem i wobec to zakomunikowaliśmy.
Był spokój i robota szła. Ale z biegiem czasu, z pojawieniem się nowych obowiązków, robót jaki nowych członków załogi nasz Pan majster zaczął sobie nie radzić. Zauważyliśmy, że pojawiają się błędy na które on nie zwraca uwagi i które nie są od razu korygowane. Na nasze pytanie "dlaczego to jest źle?" słyszeliśmy tylko odpowiedź "on to robił, ja nie widziałem, nie miałem czasu...". I tak w kółko. Majster nigdy nie miał czasu patrzeć co robi reszta załogi, a ich błędy zauważaliśmy dopiero my.
Szale naszej goryczy przelało zdarzenie z alkoholem. Pan majster z reguły nie pija alkoholu. A jak już się nie pije to nie ma go w pracy tydzień albo i dłużej. I to bez żadnego tłumaczenia, ostrzeżenia. Po prostu przyjeżdża jednego dnia pod wpływem do pracy (tak, tak - przyjeżdża do pracy), śpi cały dzień w samochodzie albo nie daj Boże kręci się po budowie, po czym przez tydzień ślad po nim ginie. A ty sobie człowieku radź! Chłopaki pytają co z nim, sami nie wiedzą co się dzieje, a Pan majster po prostu ma jakieś problemy i musi się napić. Nie dzwoni, nie tłumaczy, nie prosi o wolne. Po prostu człowiek zapada się pod ziemię.
I nagle wraca! Przeprasza, prosi, tłumaczy. Oczywiście prosi o wypisanie urlopu, bo przecież taki urlop ma. I jeszcze twierdzi, że mu się to należy! Nie widzi żadnego problemu, bo przecież wszystko odrobi. No i przecież każdemu może się takie coś wydarzyć! A on przecież na codzień nie pije!
I tak to już jest z tym naszym majstrem. Dwa razy tak nas załatwił - trzeci raz będzie jego ostatnim. I niestety teraz na miano majstra musi sobie na nowo zasłużyć 😀


czwartek, 17 stycznia 2019

Zarządzanie przez telefon

Czasem zdarza się tak, że na budowę pojechać się nie da. Bo z domu wyjść się nie da 😒 A tu jedna budowa, druga, trzecia...Panowie pracują. Ale zajrzeć do nich, porozmawiać, pokierować robotami trzeba. Dopóki nie "wychowa" się porządnego majstra (a o naszym "majstrze" napisze pewnie niedługo) trzeba Panom jasno i wyraźnie mówić co jest do zrobienia i wielokrotnie powtarzać, że ma to być zrobione jednak teraz a nie jutro czy za tydzień.
No i tak się właśnie złożyło, że dziś nastąpił ten dzień - dziecko się rozchorowało, w domu zostać trzeba.
I co wtedy - od rana za telefon i dzwonię. "Dzień dobry, jak u Was?", "Pracujecie?", "A co robicie?", "Jesteście wszyscy?", "Zróbcie to..", "Pamiętajcie, że trzeba zrobić to...", "Przed zrobieniem tego, musicie zrobić to", "A dlaczego to jeszcze nie jest zrobione?!"...itd., itp.
Oczywiście takie rozmowy w ciągu dnia się powtarzają, średnio co trzy godziny 😀
Niestety, ile by człowiek nie mówił, ile by nie tłumaczył to i tak dziwnym trafem połowa do nich nie dociera. Nie wiem - jakieś zakłócenia na linii?! A może oni jednak wcale mnie nie słuchają i po rozłączeniu nawet nie pamiętają z kim rozmawiali?! Nie, chyba nie...
Jednak co przekaz w cztery oczy to przekaz w cztery oczy 😁 Tak więc trzeba przeżyć taki dzień i mieć nadzieję, wierzyć w swoich pracowników...nie będzie przecież tak źle 😉

wtorek, 15 stycznia 2019

Zima w styczniu

No i przyszła - zima 😀 niby każdy się spodziewa, niby każdy wie że może nadejść w każdej chwili a jednak zaskoczenie duże. Zwłaszcza na drogach. Trochę posypało śniegiem i już paraliż w mieście. Wczoraj, po przejściu śnieżycy większość Wrocławia stała - każda wylotówka z miasta, większość osiedlowych uliczek no i dojazdy i wyjazdy z galerii. Wszyscy STALI 😂
Na całe szczęście nasze budowy nie. Chłopacy dzielnie pracują, nie narzekają zbyt dużo (choć oczywiście słowa ubolewania nad własnym losem się zdarzają, tak dla zasady oczywiście 😁), no i postępy widać.




Musze przyznać, że akurat w tym kontekście jestem ze swoich pracowników dumna. Wiem, że inne firmy mają tzw. przestojowe, że w takich warunkach nie pracują. Ale przecież technologia pozwala na murowanie, betonowanie czy szalowanie nawet w temperaturach ujemnych. A u nas w ciągu dnia jest jak na razie zawsze na plusie. Fakt, że czasem wiatr nieprzyjemny zawieje, czasem spadnie z nieba jakiś opad, ale taka to jest praca. Wiedzieli sami na co się piszą. Oczywiście nikt ich do niczego nie zmusza. Robią bo lubią, bo to ich praca 😊

czwartek, 10 stycznia 2019

Procenty na budowie

Nie, to nie będzie post o zaawansowaniu robót i ich procentowym rozliczeniu. Mowa tu o wysokoprocentowych napojach, które co rusz pojawiają się na budowach. Jest to problem z którym pewnie wielu musi się borykać. Oczywiście jeśli chodziłoby o sporadyczne pojawianie się Panów w pracy na mocnym kacu nie byłoby o czym pisać. Ale niestety na budowach bardzo często Panowie wprowadzają się w stan nietrzeźwości i kac pewnie łapie ich w domu kiedy to prace już skończyli.
Spotkałam się ostatnio ze stwierdzeniem, że na budowie pić trzeba, bo tak się przyjęło. Hmm? Ciekawe stwierdzenie 😏
Alkohol na budowach niestety jest i ciężko jest wytłumaczyć Panom, że to złe i że tego nie tolerujemy. Oczywiście były rozmowy, były i kary. Ale co z tego skoro większości i tak nie da się zmienić. Panowie, często już po 50-ce, mają taki nawyk i koniec.
Pamiętam jedną sytuację, 2 listopada 2018r., Panowie w pracy. Przyjeżdżam na budowę, Panowie nie zorientowali się w czasie i niestety trafiłam na jednego z "małpką" w ręce. No i alkomat poszedł w ruch. Na pięciu pracowników trzech trafionych. Rekordzista wydmuchał 2,54 ‰ 😱 Jeden wyraził skruchę, drugi stwierdził "że nic się nie stało" a trzeci kontynuował picie w samochodzie 😱 każdy z Panów opłacił to swoją "dniówką" a kolejnego dnia wstydzili się spojrzeć mi w oczy... no taki mam z nimi czasami cyrk.
Alkomat wożę ze sobą w samochodzie, sporadycznie używam bo inaczej się nie da. Kiedy widzę lub czuję, że delikwent jest po spożyciu wtedy zapraszam go na bok, na "dmuchanie". Czasem dmuchają tak po prostu dla sprawdzenia. Nie  zawahamy się też zwolnić kogoś kto nagminnie będzie przychodził do pracy pod wpływem lub też spożywał alkohol w pracy. Bo z takim człowiekiem ciężko jest pracować, a poza tym stwarza on zagrożenie nie tylko dla siebie samego ale i dla innych pracowników. Poniżej kilka moich znalezisk na budowach 😊 i nie, to nie są reklamy 😋

To piwko się grzało 😂 bo Pan po pracy lubi wypić sobie ciepłe 😀


Sytuacji z alkoholem w roli głównej mogłabym przytoczyć jeszcze kilka, i pewnie nie raz jeszcze to zrobię. Bo niestety alkohol na budowie był, jest i pewnie jeszcze będzie. Ale nie na naszej! My z tym walczymy!

środa, 9 stycznia 2019

Zaczynam

No i jestem, na blogu :)
Dlaczego? Bo chciałabym przybliżyć Wam swój świat - świat pracy jako szef, świat pracy na budowach, świat walki ze stereotypami. Wszystkim Paniom które trafią na tego bloga chciałabym pokazać że można, że da się pracować z samymi Panami, że można być ich przełożoną i można wypracować sobie ich szacunek. Panom, którzy będą czytać bloga chciałabym pokazać że kobieta też potrafi, też zna się na zaprawach, bloczkach, poziomach i pionach i potrafi czytać projekt.
Nie chcę się tu wywyższać i pokazywać na siłę jak pięknie jest być szefową i jak mile się współpracuje z ludźmi. Chciałabym przekazać jak najwięcej i jak najlepiej. A co z tego wyjdzie? przekonamy się wkrótce :)

 Od początku swojej kariery zawodowej związana jestem z tzw. budowlanką. Pracowałam "po każdej stronie barykady" - począwszy od Inspektora Nadzoru, Inwestora Zastępczego po Zamawiającego, Wykonawcę i Generalnego Wykonawcę. Od niedawna razem z partnerem tworzymy własną firmę i własną markę. Budujemy!

Postaram się na tym blogu pokazać Wam codzienne życie szefowej, która codziennie rano musi wyprawić dzieci do szkoły i do żłobka, później ogarnąć kilka budów, porozmawiać z pracownikami, czasem się z nimi pokłócić a czasem ich pochwalić, zadbać o niezbędne zaopatrzenie (zarówno to dla pracowników jak i to do domu 😂) po czym odebrać dziecko ze żłobka, wrócić do domu, poczekać na dziecko ze szkoły, itd, itd.... się dzieje 😄 ale ja bardzo to lubię i mam nadzieję, że zarażę Was tym.